NIEDZIELA PALMOWA: STOPER WIELKOPOSTNY

13 kwietnia, 2014 Wyłącz przez m.guzek

STOPer Wielkopostny

 

“A był zwyczaj, że na każde święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. Gdy się więc zebrali, spytał ich Piłat: I. Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem? E. Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali. A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: I. Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu. E. Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Pytał ich namiestnik: I. Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił? E. Odpowiedzieli: T. Barabasza. E. Rzekł do nich Piłat: I. Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem? E. Zawołali wszyscy: T. Na krzyż z Nim! E. Namiestnik odpowiedział: I. Cóż właściwie złego uczynił? E. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: T. Na krzyż z Nim! E. Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: I. Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz. E. A cały lud zawołał: T. Krew Jego na nas i na dzieci nasze.
E. Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.” MT t 27, 15- 26

 

Psychologia tłumu. Jak łatwo jest nim manipulować. Jak łatwo jest ulec emocjom, które choć silne, są ulotne. Ten sam tłum, ci sami ludzie, w ciągu kilku dni, zachowali się inaczej. Raz pod niebiosa fetowali przybycie proroka z Nazaretu, za drugim razem, podburzeni przez faryzeuszy, domagali się Jego śmierci. A przecież tłum podobno „ma zawsze rację”, może tylko dlatego, że jest silny. A jest tak silny, że nawet rzymski prokurator, a więc przedstawiciel najpotężniejszego ówcześnie imperium, nie mógł nic zdziałać, aby ocalić życie Skazańca.

 


Ostatecznie umył ręce, co miało pokazać, że nie zgadza się z własnym wyrokiem. A jednak Jezus na innym miejscu Ewangelii (u Jana) mówi Piłatowi że „większy grzech ma ten, który mnie tobie wydał” (por. J 19,11), co pokazuje, że Bóg inaczej widzi, niż człowiek.

To pokazuje, jak trudno wierzyć pomimo. Pomimo własnego środowiska w pracy, pomimo liderów współczesnego świata, którzy ponoć wiedzą lepiej, pomimo pogróżek, pomimo wyśmiewania…

A jednak historia Jezusa nie kończy się na krzyżu. On powstanie z martwych. On ukarze się uczniom i wyśle ich na krańce świata z misją ewangelizacyjną. I znów wielu z tych, którzy domagali się śmierci „Króla Żydowskiego”, uwierzy w Niego i uwierzy tym, którzy „jedli i pili z Nim po jego zmartwychwstaniu”. I z tego powstanie Kościół. A więc wspólnota. Coś więcej niż tłum. A we wspólnocie, czyli razem, wierzyć jest jednak łatwiej. A jest jeszcze łatwiej, bo przecież Bóg obiecał, że nie opuści nas „aż do skończenia świata”. Czyli nie tylko ludzie, lecz także Bóg działa w świecie i Kościele. Więc może nie jest aż tak trudno wierzyć..?